Ettariel Ancalimë
(Nie)legalna Wampirzyca
Dołączył: 06 Cze 2005
Posty: 1951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z Haremu Aëlvego
|
|
"Książę Kaspian" już od jakiegoś czasu w kinach, więc odświeżę temat:) A więc, oglądaliście? Podobał się?
Ja nie wiem od czego zacząć... Mam bardzo mieszane uczucia i ten film wydaje mi się gorszy od poprzedniej części.
Po pierwsze, za dużo zmian w treści. Dopuszczam takie zmiany, jeśli reżyser nie przegnie, a tutaj pan Adamson zaczął się rządzić bitwami jakby to on był autorem... Prawda, że akurat w tej książce nie ma niczego innego do filmowania, ale przeniesienie walk do miasta było trochę głupotą. Naprawdę liczyli na to, że uda im sie je zdobyć z taką małą liczbą lu... ekhem, walczących?
Po drugie... *pada na kolana i wyje* litości!! Ten wątek między Zuzką a Kaspianem, co to miało być? Rany, ale kretyńskie... Miałam ubaw w tych momentach tylko dlatego, że byłam na filmie z przyjaciółkami, co jest równoznaczne z głupawką. W zasadzie cała postać mojej imienniczki jest irytująca, chociaż może to już wina autora, bo w książce też mnie wkurza. Ma w sobie skumulowane najgorsze cechy mojej mamy, ale tylko te naj-najgorsze ("a nie mówiłam?" "trzeba było..." "jestem najmądrzejsza"). Ble:/
Po trzecie... Zaraz, ta scena coś mi przypomina. O, ta też! O rany, tu znowu wygląda jak z "Władcy Pierścieni"! I to nie żeby była jedna, dwie takie sceny - było ich więcej. Krótkie ujęcia, dłuższe momenty, tu ten motyw, tu tamten... Obeszłoby sie bez tego kopiowania. Naprawdę można nakręcić film fantasy bez ani jednej sceny przypominającej WP, co świetnie udowodnili twórcy "Gwiezdnego pyłu". A mnie te podobieństwa naprawdę drażniły.
Mimo to podoba mi sie, że twórcom filmu udało się nie spłycić treści, ale nawet ją pogłębić. Ukazany został bardzo prozaiczny i istotny problem czwórki bohaterów - po tylu latach przeżytych w Narnii, i to na dodatek u władzy, trudno im się pogodzić z tym, że w naszym świecie traktowani są jak dzieci. Jakby uwięzieni w tych dziecięcych postaciach i obowiązkach, chociaż dorośli.
Kaspian też jest plusem ekranizacji. Poza wyglądem, co oczywiste :D, całkiem nieźle zagrał, był bardziej ludzki niż w książce. Świadczy o tym chociażby to opętanie zemstą na Mirazie, który zabił mu ojca. Powieść, jak to książki dla dzieci, idealizuje "tych dobrych", ale teraz, po 50 latach, nawet dzieciaki chyba by tego tak łatwo nie przełknęły. Widać tu, jak bardzo film jest odbiciem widzów.
Spodobało mi się wprowadzenie sceny ze zwierciadłem z lodu i przywoływaniem ducha Białej Czarownicy. Świetna, chyba jedna z najlepszych scen w filmie, i doskonale pokazuje to wahanie Kaspiana.
Nie mogę nie wspomnieć też o efektach. Przejście do Narnii na stacji kolejowej było zrobione prześlicznie. Ten widok migający za oknami, a potem... Cudość:) I to stworzenie z wody, coś a la Posejdon, wyglądało naprawdę ekstra. Za każdym razem przezywam zdziwienie na widok efektów połączenia wyobraźni z techniką.
Na kolejny plus poczucie humoru, które pozwala się rozerwać i odciąga uwagę od nudniejszych momentów.
Tak właściwie, po przeanalizowaniu tych punktów, to plusy i minusy mniej więcej się równoważą, więc naprawdę nie wiem, dlaczego sądzę, że "Książę Kaspian" jest gorszy od poprzedniej części. A może nie jest? Cholera, muszę obejrzeć jeszcze raz...
|
|