Silve
Mhroczny Świr
Dołączył: 19 Cze 2005
Posty: 578
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Forest Of June
|
|
Kilka słów o "Illumination", nowym albumie Tristanii, który dziś ma swoją premierę.
Do nowego dzieła nastawiona byłam sceptycznie, a nawet bardzo. Czułam, że nie ma szans, by stara Tristania powróciła. Po wysłuchaniu "Illumination", utwierdziłam się w przekonaniu, że już na "Ashes" rozpoczęła się nowa epoka dla tego norweskiego zespołu.
Płyta pozostawia niedosyt. Trwa niespełna 50 minut, ale przewiduję, że nawet dodatkowe 20 min TAKIEJ muzyki nie pomogłoby. Bo dźwięki płynące z głośników są nużące. Album nie porywa. To nie to samo, co stare osiągnięcia zespołu, tutaj nie czuje się tego dreszczu emocji, kiedy po raz pierwszy i setny poznawało się dawne płyty. Tutaj zwyczajnie każda sekunda utworu nas omija. Nie ziębi, nie grzeje, trochę wieje Lacuną Coil, trochę Within Temptation. Takie wesołe melodyjki, wpadające w ucho. I mówię NIE tej płycie, bo Tristania nie powinna być powszechnym gotyckim zespolikiem z powszechną płytą. Słuchacz powinien być głodny dalszych utworów, drżeć od klimatu, a nie czekać na koniec. Tak było w moim przypadku, kiedy ziewałam przy prostych gitarowych riffach, niezłożonych kompozycjach. Kiedy bluzgałam na nieciekawą sferę tekstową, elektronicznie przekształcone głosy wokalistów, kiedy nie mogłam uwierzyć, że Vibeke śpiewa przez pół piosenki "but you are most beautiful". To powinna być Tristania, tu powinno brzmieć coś w stylu "come desired nightfall"!!! I nie podnieca mnie to, że "refren jest maxem" (cokolwiek to znaczy). Wypieki na mojej twarzy pojawiają się, kiedy dźwięki pełne są chłodu, złości, czy jakichkolwiek uczuć.
Pokuszę się o odważne stwierdzenie - piękny głos Vibeke Stene marnuje się w Tristanii. Niestety.
Po "Illumination" włączyłam "Beyond The Veil". Brakuje w nowym dziele tej zadziorności, tej mieszanki growlu i żeńskich chórków, zawodzących skrzypiec. To wszystko było na "World of Glass", "Beyond the Veil", czy najstarszym "Widow's Weeds". Brakuje agresji i mocniejszego naparzania w kotły. A przede wszystkim DUSZY i emocji. Nie kryję - nowa płyta może się podobać, ale dla mnie jest pusta.
Może krzywdzę tę płytę. Może zamknęłam się na Tristanię, odkąd odszedł growler.
Tristania, jeśli dalej pójdzie tym tropem, zaniknie pośród słabych gotyckich kapel z żeńskimi wokalami, których jest teraz na pęczki. Bo według mnie, z takim nijakim krążkiem z chwytliwymi melodiami nie wyróżni się i stanie się powszechnym bandem. A na to, ze względu na starsze dzieła, Tristania nie zasługuje.
Trochę przydługawe to wyszło, ale musiałam wylać żale :<
|
|