Ettariel Ancalimë
(Nie)legalna Wampirzyca
Dołączył: 06 Cze 2005
Posty: 1951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z Haremu Aëlvego
|
|
Pierwsze promienie wschodzącego słońca przedarły się przez zasłonki. Blondyn, leżący na wysokim łóżku, przymrużył oczy. Usłyszał ją prędzej, niż zobaczył. Wyglądała jak bogini, oświetlona jasnymi promieniami. Jak wspaniała, najśliczniejsza...
- Elencza? To ty? Co ty tu robisz? Gdzie jest Ju... – urwał, widząc postać wchodzącą do pokoju.
- Ciii - przerwała mu bogini. - Jestem tu, kochanie. Jestem przy tobie. Już zawsze będę.
- Ju... Jutta? Ty żyjesz?
- Owszem - bogini odrzuciła z ramienia długi jasny warkocz, w jej głosie zabrzmiało zdziwienie. - Znowu bredzisz, Reynevan. Czemu niby mam nie żyć?
To był sen. To był tylko sen... - tłukło się w głowie Reynevana. Już chciał odpowiedzieć, gdy drzwi ponownie się otworzyły i ukazała się w nich głowa Samsona.- Pani Blażena woła do siebie. Jajecznica z selerem gotowa.
Reynevan, wciąż oszołomiony po koszmarnym śnie, ruszył za Juttą. W kuchni, przy stole, siedziała Marketa i Samson, a pani Blażena nakrywała do stołu.
- Coś blado wyglądasz, Reinmarze- zatroskała się Blażena. - Dobrze spałeś?
- Tak, wszystko w porządku...- odparł roztargniony Reynevan, siadając naprzeciw swojej Nikoletty, która wbiła w niego wzrok, patrząc z uwielbieniem.
Podczas gdy wdowa po Pospichalu nakładała im jajecznicy, Reynevan odnalazł rękę Jutty i ścisnął ją mocno. Nikola odwzajemniła uścisk, spoglądając w jego szczęśliwe oczy.
Tą iskrzącą od romantyzmu chwilę przerwała, wpadając z roztargnieniem, Rixa Cartafila de Fonesca.
- Gdzie on jest?! Gdzie ten pieprzony idiota?! - wrzasnęła i rozejrzawszy się po izbie, wybiegła, trzaskając drzwiami, zza których jeszcze przez chwilę dolatywały przekleństwa i złorzeczenia.
- Już sobie poszła? - zapytał niespokojnie Szarlej, wychylając się spod nakrytego długim obrusem stołu.
- Nie sądzę- powiedział Samson, otrząsając się z szoku po hałaśliwym przejściu Rixy. - Kogo ona szukała?
- Kto to wie - mruknął Reinmar, otrzepując się z kurzu, który opadł na niego przy trzaśnięciu drzwi. - Nie ma wśród nas raczej żadnego pieprzonego idioty.
- Ja podejrzewam, że wiem, o kogo jej chodzi - uśmiechnął się Szarlej. - Sądzę, że szukała Horna...
- Horna? - zainteresował się Reynevan. - Czy...
Przerwał mu donośny huk. Wszyscy aż podskoczyli, a Nikoletta zakrztusiła się jajecznicą.
- Jezusie Maryjo! - przeraziła się Blażena. - Cóż to było?
- Zaaabijęę! Zabiję cię!!! - z podwórza rozległ się wrzask Rixy, czyjeś wycie i ponowny wystrzał z rucznicy.
Towarzystwo zerwało się z krzeseł i wybiegło na zewnątrz. Nikoletta natomiast zaczęła się dusić...
Sytuację uratowała pani Blażenka, klepiąc dobroczynnie po plecach rzeczoną Jutteńkę.
- Hooooorn! Psia mać, wracaj tu! - Drzwi otworzyły się, uderzając Samsona w... W głowę ^^ Olbrzym chwycił wpół oszalałą Rixę.
Ta szamotała się przez chwilę, ale olbrzym miał mocny uścisk, więc dała za wygraną. Uspokoiła się, odgarnęła włosy z czoła i popatrzyła na siedzących przy stole.
- O co znowu poszło?- spytała pani Blażena uśmiechając się.
Rixa parsknęła wściekle. I jakby lekko się zarumieniła.
- Sami go zapytajcie! - fuknęła. - Ja nie mam zamiaru! A zresztą! To nie wasza sprawa! Odczepcie się wszyscy ode mnie! Dlaczego niby miałabym wam opowiadać, co?!
- Uspokój się! - Uniósł ręce Reynevan. - Pacjencja, droga Rixo! Pacjencja!
- A my się i tak domyślamy, o co poszło. - zachichotała Jutta.
- Co? Domyślacie...A odczepcie się ode mnie wszyscy! - Zielone oczy Rixy błysnęły złowrogo. - Wychodzę! A gdyby ten... ten palant się pojawił to powiedzcie mu, żeby nie wchodził mi w drogę. - Odrzekła, wymruczała coś cicho pod nosem, po czym zniknęła. Dosłownie rozpłynęła się w powietrzu. Pozostał tylko nikły zapach rozmarynu.
Szarlej uśmiechnąl się kącikiem ust.
- No, no. Wydaje mi się, że nasza Rixa...
- ...dostała okresu - dokończył spokojnie Reynevan. - Gdyby nie znikła, mógłbym jej coś na to dać...
Wszyscy zasiedli z powrotem do stołu. Jajecznica z selerem znikała z talerzów w zastraszającym tempie. Wkrótce, pani Blażenka sprzątnęła ze stołu, nie zwracają uwagi na protesty kompanii domagającej się dokładki.
- Pani Blażeno...- zagadnęła Jutta. - A skąd w ogóle taki pomysł? Dodawać seler do jajek? Nie dziwne troszkę?
- Ależ to idealny dodatek. Idealny... by moc móc wzmóc - posłała Reynevanowi spojrzenie aksamitne, jak alpejskie szarotki. - Prawda, drogi Reinmarze? - uśmiechnęła się słodko.
Reynevan poczuł, że krew bije mu na policzki. Spuścił głowę.
- Słucham? - głos Jutty był zimny, niczym styczniowy poranek.
Szarlej jak zwykle próbował ratować sytuację.
- Jak się pracuje tyle co nasz Reinmar, panienko Jutto, trzeba mieć dużo siły - rzucił swobodnym tonem, szczerząc do dziewczyny zęby. Nikoletta nie wydawała się być do końca przekonana, ale zanim zdążyła coś powiedzieć, do domu wpadł Urban Horn, trzymając się za ramię. Chyba był ranny, ale wyraz jego twarzy, ku zdziwieniu ogółu, był raczej rozbawiony.
- Nie ma jej tu! - powiedziały jednocześnie pani Blażena i Jutta, zapewne w poczuciu kobiecej solidarności. Zapach rozmarynu cały czas unosił się w powietrzu.
|
|