Forum Miasteczko Verden Strona Główna   Miasteczko Verden
- Witaj w Miasteczku, gdzie fantastyka miesza się z rzeczywistością. W krainie buraczówką płynącą i zielskiem rosnącą.
 


Forum Miasteczko Verden Strona Główna -> Świat mistrza ASa -> "Lux perpetua" [N] Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9, 10, 11, 12  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
Czy masz zamiar kupić czy wypożyczyć w późniejszym czasie "Lux perpetua"?
Kupię! *śmiech szaleńca*
66%
 66%  [ 8 ]
Być może dostanę...
0%
 0%  [ 0 ]
Wypożyczę z biblioteki
25%
 25%  [ 3 ]
Pożyczę od kogoś
8%
 8%  [ 1 ]
Wszystkich Głosów : 12

  Post  - Wysłany: Pon 20:37, 13 Lis 2006  
Ettariel Ancalimë
(Nie)legalna Wampirzyca
(Nie)legalna Wampirzyca


Dołączył: 06 Cze 2005
Posty: 1951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z Haremu Aëlvego


230 stron??!! Ja mam dziś zły dzień do czytania:( Przeczytałam tylko 50, łącznie z 1 rozdziałem. Wolałam przeczytać go jeszcze raz, dokładniej, żeby nic nie pominąć:)
Chyba że... *zapala się światełko w głowie* *ze światełka wykluwa się zdradziecki plan* zmierzę temperaturę, i jeśli dalej jest wysoka... to może uda się wymigać od szkoły? I wtedy cały dzień na LP! :D Niee, to chyba zbyt piękne...
Cytat:
Niech Pambuczek uchroni Elenczę, Szarleja, Reynevana, Samsona, Birkarta i całą resztę
I Horna! Zwłaszca Horna! Zwykle kupując nową pasjonującą książkę, nie mogę się powstrzymać przed zaglądaniem na dalsze strony... i mam za swoje. Przeczytałam jakiś mały fragment o Hornie moim kochanym i czym prędzej zamknęłam książkę... bo się przestraszyłam:( Boję się, że czeka go coś złego:( Pal licho Jutkę i Reynevana. Ale co z Hornem?? On nie ma prawa zginąć!!!!!!!
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Pon 22:11, 13 Lis 2006  
Birka
Mieszczuch
Mieszczuch


Dołączył: 25 Paź 2006
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: przybytek św. Dympny


Deprasja mnie dopada czytam i czyam i coraz bardziej się boje. Nachodzi mnie przeczucie że Pomurnik umrze. Co z resztą podsyca Milva cięgle o tym wspominając *nie słucha* 230?? Jesteś nienormalna ja zdążyłam przeczytać marne 150 oczywiście przerywam gdy dopada mnie histeria :sad: A jutro do szkoły na całe szczęście nie ma jutro WF-u więc nie musze iść na 7.10... AS będzie mi płacił za terapie po tym wszystkim... Tylko nie Birkart :rozpacz:
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Wto 11:12, 14 Lis 2006  
Milva
Córka Piasta
Córka Piasta


Dołączył: 02 Paź 2006
Posty: 1153
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z szafy


To co napiszę, można uznać za spojler, więc proszę nie czytać. Ale ja muszę... Wybaczcie, ale naprawdę muszę
Skończyłam czytać.
I powiem krótko -
Depresja.
Matka stwierdziła, że jestem nienormalna. Zabrała mi książkę, a chcę czytać jeszcze raz. Powiedziała, że powinnam się leczyć, bo nie rozróżniam świata fikcyjnego, od rzeczywistego. Ale to nieprawda! Nieprawda! Ja jestem przewrażliwiona i zżyłam się z bohaterami. Zamknęłam się w pokoju i wyłam. Wyłam zresztą przez ostatnie kilka rozdziałów. O ile N i BB to były książki wesołe i miłe, tak LP to książka wywołująca smutek i depresję. Tak przynajmniej jest w moim wypadku. Bo ostatnie rozdziały, to już jest dramat i tragedia. Cała książka była mokra. Wszystko przez BIRKARTA!!! NIENAWIDZĘ GO! ZEPSUŁ WROTYCZUSIOWI ŻYCIE!!! :rozpacz: :rozpacz: :rozpacz: :rozpacz: Biedny Reinmar! Biedna Jutta! Naprawdę ją polubiłam. Żal mi.
Poza tym... Rozczarowałam się. Tzn, nie rozczarowała mnie sama książka. Jest cudowna i fantastyczna. Czyta się naprawdę fajnie. Ale zakończenie? Nie wiem czy autor sobie zakpił, okrutnie zażartował... Czy zabrakło mu ( znowu, tak jak w Pani Jeziora?) pomysłów. Jestem NEGATYWNIE zaskoczona ostatnimi rozdziałami. Spieprzony wątek z Juttą. Spieprzony.

Idę ryczeć.
A potem do apteki po jakiś środek na polepszenie humoru, bo czuję się fatalnie.

Wybaczcie. A to co napisałam, przeczytajcie, jak same skończycie. Pewnie będziecie podzielać większość moich uczuć.
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Wto 14:36, 14 Lis 2006  
Birka
Mieszczuch
Mieszczuch


Dołączył: 25 Paź 2006
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: przybytek św. Dympny


Nie będę tego czytać ale się domyślam ( to do Milvy)
że napisłaś że miałaś racje i Birkart umrze! Choć też tak podejżewałam. Widzisz wykrakałaś!! Wykrakałaś ironia losu... KRA! Kra! Ech... Zresztą Ewka mi mówiła że tak powiedziałaś i dlaczego nie przyszłaś dziś do szkoły??!!
I to by było tyle. FOCH!!
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Wto 16:05, 14 Lis 2006  
Milva
Córka Piasta
Córka Piasta


Dołączył: 02 Paź 2006
Posty: 1153
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z szafy


Nie. Bynajmniej nie chodzi mi o Birkarta. A jeśli już w to w jakimś tam stopniu. O coś zupełnie innego chodzi. Zobaczysz.


EDIT.
Znowu muszę coś napisać, a ż mnie nosi...
Bożeee. Ryczeć mi się chce. Ja dłużej nie wytrzymam. Bo może ja naprawdę jestem psychiczna? Cały czas wyobrażam sobie tego biednego, wymęczonego nieszczęściami Reynevana :rozpacz: . Tak strasznie mi go żal... Bo niby zakończenie wcale nie takie straszne... Ale też wcale nie wesołe. Lekki uśmiech przez łzy. Dużo łez. A ja, głupia, myślałam, że wszystko będzie fajnie i do Konstantynopola wyjadą. Szarlej, kurde blade będzie teraz karierę robił, a Reynevan, co? :( Boże, dlaczego oni się rozdzielili?! Po co?! * płacze *.
Zastanawiam się nad sobą. I dochodzę do wniosku, że źle ze mną.
Lamentuję i ryczę, jakby mnie samą spotkała jakaś tragedia. Ale ja nie potrafię inaczej! Nie potrafię! Tak bardzo się z tymi bohaterami zżyłam. Jak Reynevan płacze, to ja też mogę!
Zamorduję ASa za to zakończenie. Zamorduję!!! Własnymi rękoma!
Jedyne co mnie pociesza, to to, że marzenie Elenczy chyba się spełni :) .
Idę tłumić smutek. I postaram się już nie płakać.
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Wto 20:42, 14 Lis 2006  
Feainne
Romanusowa
Romanusowa


Dołączył: 03 Cze 2005
Posty: 2759
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z Verden


A ja na razie powiem: dzieje się i to cholernie. Cholera, teraz jak się wszystko pokomplikowało. Nie wiadomo już za kim być. Zawiodłam się na Sierotkach;( Miałam nadzieję, że jeszcze u husytów Reynevan znajdzie azyl... Jej *idzie sobie poukładać to wszystko w głowie* A właśnie doszłam do rozdziału siódmego. Jip, odurzanie się haszisz'szem z konopi...
I co z Hornem? Nieee! Dlaczego, dlaczego wszystko jest dla prywaty? Dlaczego nawet Horn? ;(
*idzie się kurować*
Horn jest kolejną z moich ulubionych postaci... Cholera. I jak tu uratować wszystkich? Jak sprawić, żeby wszyscy których lubię przeżyli? Horn? Pomurnik? Reynevan? Szarlej? Samson? Jutta? Elencza?
Właśnie wylewam swoją nienawiść na tym sukin*ynie Konradzie:/ Jak ja go nienawidzęęęę! *wyżywa się na pierwszym lepszym przedmiocie*
Boże, a za mną coś nie tak. Zaczęłam lubić Schillinga. Ciekawam, czy to się zmieni.
Jeszcze tyle stron przede mną.


Ostatnio zmieniony przez Feainne dnia Nie 22:07, 19 Lis 2006, w całości zmieniany 1 raz
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Wto 21:10, 14 Lis 2006  
Milva
Córka Piasta
Córka Piasta


Dołączył: 02 Paź 2006
Posty: 1153
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z szafy


A ja ryczę, ryczę i przestać ryczeć nie mogę. Boże, dlaczego?! Dlaczego ona umarła? No, nie była moją ulubioną postacią. Ale po tym rozdziale, w którym jest główną bohaterką i wszystko dzieje się z jej punktu widzenia, polubiłam ją. Naprawdę. Zrobiło mi się jej żal.
I umarła w tak durny sposób! Tak beznadziejny! Wyminęła się z Reynevanem o, dosłownie, sekundę! I to zadecydowało o wszystkim. Durny przypadek.
Cholerna posocznica!!! Dlaczego?! A potem się Reinmarowi życie posypało... Przez BIRKARTA! Wszystko przez niego! Nie lubię go! NIE LUBIĘ! A sam Reynevan wysunął się na prowadzenie, jeśli idzie o ulubione postacie. Kiedyś się z niego śmiałam. Był prawdziwym błaznem. Ale się zmieniło. Bardzo zmieniło. Podziwiam Reynevana. Okazało się, że jest człowiekiem pewnym siebie, nawet odważnym, wytrwałym i silnym psychicznie. Zawsze taki był. A to co wyprawiał w 'N' to tylko młodość była... Ale dojrzał, zmądrzał. Ja nie potrafiłabym sobie poradzić. Poradzić z tyloma troskami, nieszczęściami, ze śmiercią ukochanej, w której poszukiwanie włóżył tak wiele... Potem Samson. Ale jego los nie martwi mnie tak bardzo :). Wrócił do domu.
Ale ja nadal płaczę. Bo zamartwiam się nad Reynevanem. Zamartwiam się nad jego życiem, tak jak gdybym go dobrze znała, jakby żył tutaj i teraz.
Ale to tylko książka. Tylko, czy aż?
Dobra, będę tak płakać jeszcze przez tydzień. Potem się będę uspokajać. A potem przemyślę to wszystko. Przemyślę dokładnie. I, kto wie, może przeczytam jeszcze raz? Na razie, ilekroć pomyślę o ASie, wojnach husyckich, czy Śląsku, przed oczyma staje mi płaczący Reinmar.
Ale żeby ten post nie był taki znowu do głębi pesymistyczny. Co mi się podobało?
Książka, jako tako, świetna. Naprawdę bardzo fajna. AS pokazał klasę. Tylko samo to zakończenie lekko kuleje. Podoba mi się powrót starych znajomych. Wolfram Pannewitz, Ofka von Baruth, Paszko Rymbaba, Polacy, których Reinmar spotyka na początku 'BB'. I postacie historyczne. Bolko Wołoszek wymiata :) , Prokop i banda, Zbyś Oleśnicki, Zygmunt Korybutowicz...
Poza tym, dużo się dzieje. Bardzo dużo . Tak dużo, że aż mi się plącze. Będę zmuszona przeczytać jeszcze raz. Ale to wtedy, kiedy mi przejdzie.
Ogólnie rzecz biorąc - bardzo dobra książka. Stwierdziłabym, że kapitalna, gdyby nie psuło jej zakończenie. I to jak autor potraktował bohaterów.
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Śro 11:41, 15 Lis 2006  
Almare
Awanturnik
Awanturnik


Dołączył: 30 Paź 2006
Posty: 370
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Zamek Królewski na Wawelu


Mój Ty Boże... Jestem wstręta, ale przeczytałam to wszystko co pisałyście...
RANY BOSKIE!!!! Ja się boję... Nie wiem czy psychicznie wytrzymam przeczytanie tej książki... Nie wiem... A tyle się na nią naczekałam...:( No i co teraz? Phi!!!
A widzisz Milva, widzisz!!! Wykrakałaś! Pomurnika wykrakałaś, Juttę wykrakałaś!!! Ale ja Cię i tak kocham, Siostro moja...
LP jeszcze nie miałam w rękach, ale nie wiem czy bardzo chcę ją mieć... Tyle czasu oczekiwania i w ogóle, a teraz on ich wszystkich pozabija!!! Jak w Wiedźminie...:/ On już chyba tak ma... Jak nie wie, jak skończyć, to zabija wszystkich bardzo wymyślnie...:/
Cóż... Reasumując, nadal nie mogę sie doczekać na tą Książkę (może mi ją wreszcie kupią, gdyż przez chorobę jestem uziemiona w domu *rozpacza nad swym strasznym losem*), chociaż nie wiem czy nie wpadnę w depresję... A tego się boję... Najwyżej będę czytać tylko niektóre fragmenty, tylko nieco inne niż Magireunia... A w ogóle, Milva, to takie przypadki są najgorsze (mówię o tym z Juttą)... To jest okrutny chwyt psychiczny ze strony autora... Taki perfidny... Bo ja się w takich momentach zawsze rozklejam i mam ochotę zabić własnymi rękami...
Jeżeli AS nie planuje pisać kolejnych książek, to możemy zorganizować zamach na jego życie, jako zemstę za zabitych bohaterów LP... I za mojego Regisa!!!
Idę rozpaczać dalej i czekać, aż raczą mi przywieźć książkę...:/


Ostatnio zmieniony przez Almare dnia Śro 14:58, 15 Lis 2006, w całości zmieniany 1 raz
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Śro 14:35, 15 Lis 2006  
Milva
Córka Piasta
Córka Piasta


Dołączył: 02 Paź 2006
Posty: 1153
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z szafy


Zmień kolor czcionki! Zmień na biały!!!
I jakżeś mogła to przeczytać? No, wiesz co? Nie wolno tak robić, bo potem ciężko się żałuje. Wiem z doświadczenia...
A ze mną już jest lepiej. O wiele lepiej. Nie myślę non stop o tym, jaki to Reynevan jest biedny, i jaka szkoda, że mu nic nie wyszło... Nie mam przed oczyma Jutty umierającej na sepsę... Nie, nie. Nie chcę nawet o tym pisać. Nie chcę znowu zacząć od nowa. Bynajmniej. I chyba zacznę czytać od nowa :) . Bo pierwszy raz, skupiałam się na wątkach, zdarzeniach, i złym przeczuciu, że coś się wydarzy. A teraz się skupię na tych wszystkich smaczkach, perełkach i śmiesznych tekstach.
Nie ma co rozpaczać. Reinmar żyje. I to jest najważniejsze.
Idę do biblioteki po jakieś romansidło z happy-endem, żeby odreagować.
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Śro 19:03, 15 Lis 2006  
Almare
Awanturnik
Awanturnik


Dołączył: 30 Paź 2006
Posty: 370
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Zamek Królewski na Wawelu


Dobrze, dobrze, nie czytam...:P I przepraszam za ten kolor czcionki,ale tak to już ze mną jest, ze najważniejsze rzeczy mi umykają, także mi mówcie...:(
Czekam z niecierpliwością, aż moja mama wróci z Galerii, z moją LP...:D Nareszcie... bo to jest skandal po prostu, że premiera książki była w poniedziałek, a ja ją dostanę dopiero dzisiaj... To się odbije na mojej psychice, zobaczycie... Nie przeżyję tego... Każda chwila oczekiwania mnie wykańcza *zamyka się w sobie*
Cytat:
I jakżeś mogła to przeczytać? No, wiesz co? Nie wolno tak robić, bo potem ciężko się żałuje. Wiem z doświadczenia...


no niby się żałuje, ale jak już mówiłam, na mózg mi się rzuca... Tyle czekania, a oni mi nie chcieli Książeczki kupić...:( Bo akurat się rozchorowałąm *uważa, że to niesprawiedliwe* I na dodatek mam antybiotyk... *foch!*
No, myślę, że na tym skończę... Już za chwilę dobiorę się do LP *zaciera ręce i wybucha śmiechem szaleńca*
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Czw 9:54, 16 Lis 2006  
Birka
Mieszczuch
Mieszczuch


Dołączył: 25 Paź 2006
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: przybytek św. Dympny


Wczoraj przeczytałam i...
Wcale się z tego nie ciesze. Czy Sapkowski musi sobie tak igrać z czytelnikami?? Tworzenie takich "szczęśliwych" zakończeń to jest jakaś masakra!! No co to ma być Reinmar jedzie do Elenczy i wszyscy są szczęśliwi ?! To mi przypomina Wiedzmina wpierw wyrzyna połowe bohaterów a pózniej co?? I odjechali w strone zachodzącego słońca!! Szkoda że jeszcze nie napisał że żyli długo i szczęśliwie. Dupek żołędny! Nie cierpie go! A Birkarcik... cóż tu dużo mówić. Z niejaką niechęcią przyznam że sięna nim zawiodłam, że zasłużył sobie na śmierć pal licho Petrlina, Dzierżkę i wszystkich innych ale Juttę załatwił paskudnie, wyjątkowo paskudnie. A szkoda bo zaczynałam ją naprawdę lubić miałam nadzieję że się okarze fajna w tej ostatniej części no i była fajna... :sad: Śmierć Samsona była głupia poczucie winy itd. ratuje dzieci i odchodzi z tego świata... Wiedzmin też się zlitował nad jednym człowiekiem ale to już była jego naiwność a Samson zrobił to celowo,świadom konsekwencji. Sapkowski chyba naprawde nie potrafi napisać porządnego zakończenia... Przy czytaniu następnej jego książki to chyba dostane długotrwałej depresji bo jak narazie mam doła ale ze mną to jest tak że doły to mi się raczej pogłębiają...Nienawidze ASa nie dość że zepsuł Birkarta to jeszcze schrzanił kolejne zakończenie :krzeslem:
Na razie tylko tyle ide się dołować...
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Czw 12:46, 16 Lis 2006  
Almare
Awanturnik
Awanturnik


Dołączył: 30 Paź 2006
Posty: 370
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Zamek Królewski na Wawelu


Mój Boże... Jestem na 227 stronie... Od wczorajszego wieczora... I niby wszystko fajnie, narazie prawie pełnia szczęścia, Reynevan biedny przekonany, że mu Korybut pomoże Juttę odnaleźć i uwolnić... Chociaż, muszę przyznać, niesamowicie się zmienił (reynevan, nie Korybut:P)... Strasznie mi się podobała rozmowa między nim a Hornem w Sowinieckim zamku: Pomyliłeś się względem mnie - rzekł Reynevan. - Bo ja, widzisz, przestałem być naiwnym idealistą. Stosując się zresztą do twych światłych nauk. Przeszedłem na wyrachowany pragmatyzm i praktycyzm, na stosowne przekonania i zasady.(...)' I nie ma to tamto!
Wczoraj przegadałyśmy z Milvą pół godziny na temat jakże wyrachowanego postępku AS'a. Ja nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego rozwiązał to w tak okrutny sposób. W sumie doszłyśmy do wniosku, że AS ma taką manierę - jak nie ma pomysłu na zakończenie to zabija wszystkich po koleji, oszczędzając niektórych wedle swej koncepcji. A mnie się nie podoba zabijanie bohaterów! Powiedziałabym, że dlatego, iż jestem nienormalna. Ale czuję, jakbym razem z Reinmarem jeździła po Śląsku, jakbym z nim rozmawiała, znała go, pocieszała, pomagała szukać Jutty. Tak samo z resztą bohaterów. I dlatego jak któryś umiera, to jakby mi umarł ktoś bliski.
W związku ze śmiercią Jutty, doszłyśmy do wniosku, że była absolutnie bez sensu. Bo tak naprawdę Nikola była motywem wszystkich działań Reynevana. To dla niej przemierzał Śląsk, to jej szukał, wszystko co robił, robił z myślą o niej. W momencie, w którym Jutta umarła, Reinmar stracił ten 'napęd' i co?! Jaki sens ma dalsze pisanie książki, w której brakuje głównego wątka?! Otóż: NIE MA! *chlip**Pisząc ten post cały czas płacze* Myślicie, że w związku z tym, że fanom nie podoba się zakończenie LP AS napisze alternatywny koniec? Mam nadzieję...
Idę zadzwonić do mamy, żeby mi kupiła 'deprim' jak będzie w aptece po antybiotyk. *dostaje nagłego ataku kaszlu*
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Czw 14:41, 16 Lis 2006  
Ettariel Ancalimë
(Nie)legalna Wampirzyca
(Nie)legalna Wampirzyca


Dołączył: 06 Cze 2005
Posty: 1951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z Haremu Aëlvego


Od jakiejś godziny próbuję otrząsnąć się z tego ładunku emocji po przeczytaniu. I nie mogę.
Zgadzam się z Tobą, Milva - dwie pierwsze części były wesołe, można było się pośmiać, a w trzeciej? Nie dość że jakby mniej tego humoru, to od pewnego momentu same smutasy! A potem wszyscy po kolei umierają. Zakończenie jest OKROPNIE przygnębiające.
Jeśli chodzi o śmierć Jutty, to nie rusza mnie samo to że umarła, tylko JAK umarła. To było okropne, Birkart posunął się trochę za daleko. Prawda, AS go zepsuł. Jeszcze na początku książki, tak mniej więcej do połowy, był normalny - jak na siebie. A potem jakiś taki zdesperowany się zrobił.
Ale i tak uwielbiam tą książkę. Mimo tego zakończenia, a może właśnie dzięki niemu. Nie uważanie, że jak wszyscy żyją długo i szczęśliwie, to wychodzi trochę kiczowato? A książka, która kończy się smutno, bardziej zapada w pamięć. Wzbudza więcej emocji. AS wiedział co robi. No bo co, Jutta uciekła, spotykają się z Reynevanem, rzucają sobie w ramiona... i co dalej? Uciekają razem, czy Wrotycz znowu ją opuszcza na czas jakiś, wojuje, a potem wraca? Głupio by trochę było. I mdło. Jestem przygnębiona po zakończeniu, ale trudno mi wyobrazić sobie inne. Za Juteńką niegdy nie przepadałam, i przeczuwałam że AS w jakiś sposób się jej pozbędzie (no dobra, z tym sposobem z lekka przesadził...). A Elencza w końcu ma tego, o którym marzyła, i bardzo dobrze. Zasłużyła na to.
Jedno poważne zastrzeżenie: autor mógł się wysilić jeszcze na tyle, żeby napisać co dalej stało się z Urbanem Hornem. Co by na tym stracił? Godzinka myślenia i parę stron więcej...:/
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Czw 16:43, 16 Lis 2006  
Birka
Mieszczuch
Mieszczuch


Dołączył: 25 Paź 2006
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: przybytek św. Dympny


Ja się zawiodłam i szczerze czuje się urażona. AS zepsuł kompletnie Birkarta i zrobił z niego potwora, chorego psychicznie zwyrodnialca króry w brutalny sposób morduje bogu ducha winne panienki. Bo co właściwie zrobiła Juteńka? Związała się z Reinmarem i przebywała w białym kościele. Czy to jest powód? Mógł ją porwać by torturować i szantażować Wrotycza ale zabić ją w tak paskudny sposób?? Spodziewałam się śmierci Jutty i może bym nie była tak zbulwersowana gdyby nie sposób w jaki umarła. I to jeszcze przez Birkarta?! Obrażam się na niego ale wszczególności na Sapkowskiego. Będę się musiała poddać jakiejś terapii w najbliższym czasie...
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Czw 19:41, 16 Lis 2006  
Milva
Córka Piasta
Córka Piasta


Dołączył: 02 Paź 2006
Posty: 1153
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z szafy


Tak, macie rację. Ja bym się śmiercią Jutty tak strasznie nie przejmowała, gdyby nie sposób, w jaki umarla. Paskudny, wredny i wybitnie okrutny koniec jej wymyślił autor. Cholera jasna. Ironia losu. Reynevan, medyk, czarodziej nie potrafił jej pomóc! I czemu Samson, istota tak potężna, potężniejsza od tych wszystkich magików i czarnoksiężników, od Huonów, Rupiliusów i praskich alchemików, nie potrafił jej uratować? Jestem pewna, że byłby w stanie. Ja za Juttą wcześniej nie przepadałam. Ale oczywiście, Sapkowski musi wyżynać wszyskich bohaterów, których polubię. Jak to on. To już jest jakieś zboczenie z jego strony. Psiamać.
Masz rację Ettari, że taki całkowity happy-end, że wszyscy żyli długo i szczęśliwie, Reinmar i Jutteńka wyjechali razem do Konstantynopola, jej rodzice się zgodzili na małżeństwo, wszystko było fajne i kolorowe, to byłby straszny kicz. Jak w hollywoodzkim filmie. Ale AS mógł coś innego wykombinować. A nie od razu ją uśmiercać. Bo to też nie jest oryginalne. I na dokładkę w tak chamski sposób to robić...
A tego skurw***na Grellenorta nienawidzę. Nie cierpię i nie chcę o nim nigdy słyszeć. Podoba mi się natomiast jego śmierć :) ... To Sapek nieźle rozegrał. Sybilla Bielau vel Elektra :) . To było fajne. Fajnie go załatwiła. I dobrze. Należało mu się!
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Forum Miasteczko Verden Strona Główna -> Świat mistrza ASa -> "Lux perpetua" [N] Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)  
Strona 8 z 12  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9, 10, 11, 12  Następny
   
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin