...tom. Który z tomów husyckiej trylogii przypadł wam najbardziej do gustu? I dlaczego, jeśli wola...
Zaznaczcie proszę. Ja wypowiem się odrobinę później. Chociaż na wstępnie zaznaczę, że będzie to tom "Boży bojownicy" ;)
Skąd: z własnego świata, bardzo wygodnie orbitującego wokół środka mej głowy
Ja też zaznaczyłam "BB". W sumie to niezupełnie potrafię wyjaśnić, dlaczego. Może to przez moje niewytłumaczone skłonności do wszelkiego, co środkowe. LP nie zaznaczyłam, bo, pomimo wszelkich pięknych i śmiesznych fragmentów, tom ów zostawił we mnie troche mieszane uczucia. Nie, że był źle napisany, tylko dołujący.
Chociaż Reinmar w LP podobał mi się najbardziej. Nie był już takim pochopnym i porywczym młodzieniaszkiem. (Za to Szarlej trochę mniej poważny się zrobił^^)
Ale BB jest tak... w sam raz.
A ja zaznaczyłam "Narrenturm". Wg mnie to najlepsza z trzech części. Dlaczego? W mojej ocenie nie kieruję się zachowaniem Reynevana xD , bo wtedy najlepiej wypadłaby "Lux perpetua". A LP bynajmniej nie jest najlepszą książką. Ba, jest, musze to niestety przyznać, najgorszą książką ASa do tej pory :( . Kiedy po raz pierwszy przeczytałam N to... Byłam po prostu oczarowana. Całkowicie. Książka wywarła na mnie wielkie wrażenie. Była po prostu świetna. Naprawdę kapitalna. Taka wesoła, śmieszna, miła, sympatyczna, miała w sobie to "coś", czego zabrakło kolejnym częściom. Byłam pozytywnie zaskoczona. Książka była prawdziwą niespodzianką. Poza tym - uśmiałam się nad nią najwięcej.
"Boży bojownicy" byli natomiast troszeńkę, ale nieznacznie gorsi. Nie rozczarowałam się wcale, ale chyba nie mieli w sobie tego co "Narrenturm"... To książka utrzymana w trochę innym klimacie niż N, ale nadal bardzo dobra. Jak powiedziała Adela - w sam raz.
A LP... Cóż. Wiadomo :roll: . Rozczarowanie.
Tak więc, bez wahania - "Narrenturm". Za pozytywne zaskoczenie, jakie książka przyniosła, za to, że dzięki niej jeszcze bardziej polubiłam historię, pokochałam husytów, uśmiałam się do rozpuku. Za to, że byłam nią ZACHWYCONA.
Po zastanowieniu wybieram "Narrenturm".
Primo, najbardziej zaskakująca, bo dopiero poznajemy bohaterów - nie możemy więc przewidzieć jak się zachowają, i w ogóle nie jest jeszcze wyznaczony tor fabuły, przez co właśnie książka jest zaskakująca i dzięki temu najbardziej wciąga.
Secundo, jak powiedziała już Milva, można się najwięcej pośmiać. Bez wątpienia N jest najzabawniejszą częścią trylogii.
Tertio - ogólnie rzecz biorąc ma największy urok. Też byłam oczarowana.
Znaczy, N. górą. Potem BB a LP na końcu.
Wsio.
Zaznaczyłam Narrenturm, choć trudno wybrać między N i BB bo LP odpada odrazu ze względu na zakończenie i wymuszoną końcówkę. N jest chyba najzabawniejszy ze wszystkich i napisana z największym rozmachem. BB też była świetna ale miała już inny klima. Wieża błaznów jak sama nazwa wskazuje była niesamowita i kiedy ją czytałam bardzo mi się podobała. LP się rozczarowałam... liczyłam na coś więcej. Tak więc Narrenturm.
A ja wolę BB... Jakoś tak najlepiej mi się ją czytało:) Te wojny Husyckie i w ogóle... Ciężko mi potem spać i nie śnić o tym, ale cóż^^ Trzeba się poświęcać:)
Według mnie AS się najbardziej postarał w BB. Bo Narrenturm jest taki... śmieszny... A ja ostatnio wolę książki nie tragiczne, ale bardziej poważne...:P Uzasadnienie takie nie do końca uzasadniające, ale nie potrafię wyjaśnić, dlaczego akurat BB. Po prostu. I już. A poza tym czytałam to przez całą zieloną szkołę (:D)
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach