Dziękuję, kochane jesteście :* Ja sama nie wiem, jak to jest, że niektóre wiersze są lepsze od innych, może to kwestia mocniejszej i słabszej weny. Bo np. kiedy pisałam trzy ostatnie to się całkowicie "wyłączyłam", nie istniało nic oprócz kartki papieru w kratkę i długopisu... I tych słów w głowie. I obrazów. Taaak, to chyba odróżnia prawdziwą wenę od tej pozornej - że podczas tej prawdziwej widzę najpierw obraz, a potem słyszę słowa. A raczej jednocześnie to i to. Jak pisałam "ogień", to przed oczami miałam ognisko w lesie... jak pisałam "Nigdy", to dwie pary oczu i świecę. (Tak a' propos to to się nie odnosi do "Lwiątka" ;) Malfoy ma oczy szare, nie niebieskie :P) A "Wyrok" to już w ogóle malownicza scena... Kobieta o czarnych włosach (?) z zakrwawionym mieczem w dłoni, nad ciałem dziewczyny o włosach w kolorze słomy...^^
Napisałam sonet. Już od jakiegos czasu się nosiłam z takim pomysłem i w końcu przyszła wena. Dwa ostatnie wersy mają niesandardowe rymy, ostrzegam od razu.
MOJE NIEBO
W noc jak ta zabierzesz mnie, Panie
To będzie moja pierwsza noc
A za nią dzień niewieczny nastanie
Ty mi pokażesz całą swą moc
Ja wieczności się boję, kochany
Ty dla mnie zamienisz ją w ciąg
Dni i nocy, wszechrzeczy zabranych
Wpisanych w nowego istnienia krąg
Ty dla mnie morze zagarniesz
Światu, który zaleje zło
Darując mi je za raj
Ty mnie wiatrem gorącym ogarniesz
Zielone wyspy dając za tło
Jachtem wkołyszesz mnie w maj
[20.03.2006]
Ostatnio zmieniony przez Chauve-Souris dnia Nie 15:00, 09 Kwi 2006, w całości zmieniany 1 raz
Co tu dużo gadać. Śliczny, no! Szczególnie ta ostatnia zwroteczka i ostatnia linijka *-* "Jachtem wkołyszesz mnie w maj". Cudo. A ja ostatnio mam takie bezwenie na metafory...
No i w życiu nie myślałam o napisaniu sonetu, bo dla mnie byłoby to chyba zadanie nie do wykonania O_o Powiedz mi, eNku, czego Ty nie potrafisz? Czy to dlatego że jesteś zdolna czy po prostu pracowita? (a raczej "po prostu zdolna", bo pracowitość wymaga o wiele więcej wysiłku...) Bo ja ostatnio zaczynam tracić wiarę w siebie, że jestem taka do niczego. Na żadne studia się nie dostanę, bo mnie wygryzą tacy ludzie jak Ty....XD
Się rozpisałam nie na temat. No ale nie mam żadnych zastrzeżeń. Może poza tym, że Wen mnie opuścił i uciekł do Ciebie^^
A mojego ostatniego wierszyka nikt nie skomentował...:( Pff :D Ja, pracowita? No chyba Cię coś potentegowało XD
I dziękuję... A te metafory to tak nie do końca metafory... Tytuł jest "moje niebo", a żeglarstwo to coś, co uwielbiam :D
Jak Ty się nie dostaniesz na studia, to ja powinnam się do gimnazjum nie dostać...^^
A był jakiś wiersz o_0. Ja to slepa normalnie jestem... Nie zauważyłam :]
N.
Nie jesteś pracowita? (Nie chce mi się wierzyć:P) No to nie jestem samaXD Razem będziemy ulice zamiatać. Chyba że wolisz jakąś bardziej ambitną pracę, np. w McDonaldzie...XD
Ostatnio zmieniony przez Ettariel Ancalimë dnia Pią 13:06, 07 Kwi 2006, w całości zmieniany 1 raz
Nietoperku śliczne! Zawsze uważałam za mistrzostwo żeby napisać rymowany wiersz (a sonet to już wogóle. Nie mieści się to w moich granicach myślowych) z sensem, ładnymi metaforami i wymownością. A tu? To na pewno będzie jeden z moich ulubionych wierszy w twojego zbioru (pamiętam, jak jeszcze jeden z rymowanych wierszy Ettariel też mi się tak podobał).
Już od początku jest piękne.
"A za nią dzień niewieczny nastanie " *_* Niewieczny... Lubię takie połączenia z "nie" :D I tak samo końcówka. Co ja się tu będe więcej rozwodzić? Talentos.
Tylko jedna literówka:
"ja w ciąg " Chyba "ją". ;)
I pisz ENuś, bo Tobie to bardzo dobrze wychodzi. No! :D
Dziękuję, Dzu :*
A literówka poprawiona :)
N.
: )
Zainspirowane wierszem Sh'een ;)
Napisane dosłownie przed chwilką.
***
Chodzę jasnych miast ulicami
Patrzę na uśmiechy mych aniołów
Oni wiedzą, dokąd dążą
Tylko ja wciąż błądzę
Pośród uśmiechniętych twarzy
Rozjaśnionych s z c z ę ś c i e m
Wkraczam w mrocznych cieni bramy
Widzę ludzkie łzy i ból
Oni wiedzą, dokąd dążą
Tylko ja wciąż błądzę
Pośród zrozpaczonych twarzy
Na nich ból m a l o w a n y
Lecę w szarych mgieł wspomnienia
W których szczęście z bólem splątane
I już wiem, dokąd dążę
I już nigdy nie zgubię drogi
Choć trudno ją znaleźć, trudniej zgubić
W niej ukryty cały mój ś w i a t.
Czy mi się wydaje czy wiersz pisany w trochę innym stylu? A może już dawno nie czytałam twojej twórczości...?
Z początku jakoś nie wiem czemu myślałam, że będzie rymowany ^^
Wiersz nie jest na pewno takim, który najbardziej mi się z twoich podoba, ale też nie jest najgorszy. Podobają mi się same sformułowania i niektóre metafory *_* I samo "tło" też. Rozstrzelone wyrazy, jak to już pisałam w komentarzu do wiersza Sh'eeny wyglądają nie tylko dobrze graficznie, ale podkreślają i też zawierają w sobie emocje... I lepiej się czyta, to też fakt:)
Fragmenty, które mi się spodobały to .in:
Cytat:
Lecę w szarych mgieł wspomnienia
Cytat:
S z c z ę ś c i e m m a l o w a n y ś w i a t.
Oraz sposób w jaki choćby dwa różne światy przedstawia kolejno pierwsza i druga strofa. I te końcówki...
Podsumowywując ładny wiersz i z chęcią przeczytam coś jeszcze, co wyjdzie spod twojego pióra;)
Dziękuję! :*
N.
Ładny. Może nie jakiś wybitny, ale naprawdę dobry. Mnie też uderzyło to, że jakby w innym stylu... Najbardziej podoba mi się chyba druga zwrotka, a szczególnie te wersy:
"Tylko ja wciąż błądzę
Pośród zrozpaczonych twarzy
Na nich ból m a l o w a n y"
I te "szarych mgieł wspomnienia" :>
Z drugiej strony jednak, nie ma tego "czegoś", co ma większość Twoich wierszy. Wizualnie nic do zarzucenia, ale ta głębia się gdzieś wymyka...
Musze powiedzieć to jako komplement: każdy Twój utwór w jakiś sposób zaskakuje. Pisz, pisz dalej:>
Dziękuję! :*
N.
MUR OBRONNY
Nasze dusze
Jak "kamienie przez Boga
Rzucane na szaniec."
Niektóre gładkie
Okrągłe – idealne.
I tylko gdzieniegdzie
Obtłuczone grzechem.
Inne kanciaste.
Szorstkie i niemiłe.
Najlepiej się trzymają
W murach obronnych.
Są jeszcze te maleńkie
Których nikt nie zauważa
Chociaż bardzo dobrze
Zatykają dziury.
Niektóre są twarde
Nic ich nie rozkruszy.
Inne są sypkie
Jak złocisty piaskowiec
Który cieszy oko
I rozpada się w pył.
I my, tak zagubieni.
Wielcy i mali, twardzi i nie.
Tak różni, choć przecież wciąż tylko
- kamienie.
Przez Boga rzucane na szaniec.
I tylko czasem cichutko pytamy:
Po co?
Czego bronimy?
Przed czym...?
- bez odpowiedzi.
[29.06.06]
MILCZENIE
Jak dobrze.
Tam, w sypialniach, śpią nasze dzieci.
Ich sny ulatują i rozbijają się o gwiazdy.
Spadają potem w kawałkach na ziemię
A ludzie myślą, że to cuda.
Jak cudownie.
W domu cisza, milczą domowe sprzęty.
Nikt ich nie dotyka i to jest dobre.
Jak pięknie.
Patrzę na ciebie – milczysz.
Wieczorami często odlatujesz.
Kogo tam widzisz? Mnie? Czy ją?
Czy oczy, w które chcesz patrzeć
Są brązowe, ukryte za szkłami minus dwa?
Czy niebieskie, otoczone woalką makijażu?
Czy uśmiech jest nierówny, lecz szczery?
Czy idealny i kokieteryjny, choć fałszywy?
Czy kiedy przymykasz powieki
Widzisz nasz salon, zasłonięte story i małżeńskie łoże?
Czy raczej jej studencki pokoik z małymi okienkami na świat?
To już nieważne. Przecież jest tak dobrze.
Ty milczysz i marzysz.
Ja milczę i śnię.
I wiem, że rankiem do niej wrócisz.
Lecz teraz jest przecież tak dobrze
W tym milczeniu.
To ostatnie jest śliczne *-*
Piszesz coraz lepiej N. Na początku to były takie proste myśli, kilka słów rzuconych na kartkę papieru od tak, żeby powiedzieć coś o sobie, zwierzyć się, uwolnić od słów. Czegoś brakowało, było mało lirycznie, zbyt prosto, tak...dziecinnie. Potem już lepiej, ale niedopracowane. A teraz? Teraz jestem zachwycona (tym ostatnim). Twój styl nabiera kształtów. Staje się taki osobisty, Twój, taki dojrzały.
Cytat:
A ludzie myślą, że to cuda.
Jak cudownie
Ja bym zmieniła tylko to powtórzenie. Reszta świetna, zwłaszcza sny rozbijające się o gwiazdy *-*
Ojej zainspirowałam Cię <rumieni się>
Dziękuję :*
Powtórzenie było specjalnie napisane xD
W sumie to jest ciekawe. Z tych dwóch wierszy najbardziej mi się podoba początek pierwszego xD Czy to ja jestem nienormalna czy co?
N.
Ale ja mówiłam o początku w sensie początków Twej twórczości poetyckiej. A to powtórzenie to nie widać, że specjalnie, więc bym zmieniła :/
Sh'eenaz
Dla Agnieszki D., mojej Przyjaciółki z ławki, która nad wszystko ukochała - góry.
WĘDRÓWKA
Góry się ciemnym oblekły cieniem
Bezruch potężny zapanował w wietrze
Gdy jasność słońca granatem okryta
I wszelki żywot zamiera w czekaniu
I pierwsze jak łzy krople popłynęły
Szarością szumu zagłuszając zmęczenie
Gdy w mgle ich uderzeń o spragnioną ziemię
Wpatrzona w dali odległe nicości
Niczym duch opuszczony przez wszystkie istoty
Wędrowałam, szukając księżycowych ścieżek
Zagubionych w oparach niemoich istnień.
I każdy krok w mych uszach jak echo
Co rozbrzmiewa nocą wśród skalistych turni
Jak pogłos odległych pragnień i myśli
Które kiedyś, prawda, może były moje
Dziś zatracone. Jak wszystko, co miałam.
Obleczona w smutki, jak góry w te cienie
Błądzę w malignie, krążąc po lasach
Ciemnych jak dusze piekielnych mieszkańców.
I nie wiem, gdzie dążę
I nie wiem, gdzie trafię.
Lecz któż zna cel w tej wielkiej wędrówce
Gdy pada i wstaje, raz za razem, znowu
Gdy krople potu z deszczem się mieszają
Gdy koniec ścieżki we mgle się gubi...
Kto zgadnie, jaki cel ma w życiu?
Ten wiersz jest Nietoperku, na pewno robotą, długą, trochę musiałaś nad nim popracować i tą pracę tu widać. Ładnie opisane, ale jednak dla mnie nie jest to jeden z twoich lepszych wierszy. Ma w sobie urok, ale nie ten, co cała reszta. Nie podoba mi się też budowa i styl. Taki wydaje mi się... dawny, o. O wiele bardziej podobał mi się twój sonet. Był taki magiczny, śliczny i miał w sobie cały ładunek „tego czegoś”, co sprawia, że wiersz się podoba bądź nie.
Tutaj jednak coś mi nie odpowiadało.... Ale nie zrażaj się moją opinią, czekam dalej.
Ani myślę się zrażać, Dżu^^ Jestem ciężki przypadek i niełatwo mi przestać pisać...^^
Mój najnowszy rymowany twór. Takoż sonet^^ Inspirowany, khem, przedmieściami Gdańska ;)
Ludziom, którym świat wydaje się szary.
SZARO
Szare uliczki ciemnością powlekane
W szarym świetle rozbitych lamp
I szare życia ludzi, przeczekane
W szarych cieniach podniebnych ramp.
I schody do nieba, za oknem, daleko
Szare jak wszystko, co otacza świat.
Lecz starczy skrzyni starej unieść wieko
By zobaczyć, jak rodzi się piękny kwiat.
I wtedy szarość powszechna zanika
W szarych uliczkach świeży wiatr pomyka
I horyzont barwi się czerwienią słońca.
I nagle schody do nieba błyszczą kolorem
I barwnym obleka się świat wzorem
I ludzi szare żywoty dobiegają końca.
Całkiem niezłe. Przyznam się bez bicia, że nie chce mi się sprawdzać, czy to rzeczywiście sonet, ale wierzę Ci na słowo. A co. Podobała mi się atmosfera tego wiersza. A monotonny rytm jeszcze pomógł właśnie w takim - pesymistycznym - odbiorze. Poza tym opisałaś to wszystko dość plastycznie. No i od połowy robi się bardziej kolorowo. Kiedy to czytałam miałam wrażenie, że oglądałam czarno-białe widokówki, które potem pokazano mi w kolorach. Wiesz co? W Twoim wierszu wolę te drugie, ale w życiu chyba jednak szare. Podobało mi się, aczkolwiek nie powaliło na kolana. A jednak sympatyczny i mimo wszystko optymistyczny wiersz. :)
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 3 z 3
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach