Adela Ziębicka
Młodszy adept magii
Dołączył: 13 Paź 2006
Posty: 424
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z własnego świata, bardzo wygodnie orbitującego wokół środka mej głowy
|
|
Nie zamierzałam teraz, ale w sumie dlaczego nie... :>
Niestety niemal wszystkie pochodzą sprzed pół roku... Cierpię na rutynę bezproduktywną...
W zakurzonym świetle
Mam tyle czasu
jest jak luźna leniwa nić
nade mną strop
fruwają ażurowe motyle
przygaszony blask zza okiennic
zachodzi
wschodzi
nieskończoność upozorowana
upadają minuty
ciężko jak ołów
powoli jak marsz żałobny
kropla niekochana
boli
kolejna nieskończoność
aparat słuchu
pospiesznie mobilizuje aparat mowy
co się dzieje w twej odwiecznej nieskończoności
zgadnij
i kto by
ach!
pomyślał
że czekam
***
Czasami myślę że najlepiej mi życzą
obrębione światłem brzeżki liści
ażurowe koronki kwiatów
haftowane na złoto kobierce traw
karminowe perły czereśni
nie żądając nic w zamian
wątpię w ludzi, wątpię w siebie
przyznaję
w tej złożoności nie sposób zachować wszystkie zmysły
które trzymają przy naturze
wszyscy święci nie byli tak święci
jak stara lipa przed moim domem
Ostatnia miłość
Napisałam do ciebie o braku wartości.
Gdybym była,
spojrzałbyś pewnie na mnie ze zdziwieniem
w szklanych twoich oczach, których nie ma.
Zamiast tego był jedynie brzęk kruszonego mięśnia sercowego,
który być może już nie występuje.
A palec biały złamał cię jak bańkę mydlaną.
Nie wiedziałam, że zniszczenie dokonuje się tak nagle.
Zatęskniłam za Nibylandią
Teraz skoro już wiem
że dwa pojemniki na wodę wydają inny dźwięk
i jak podzielić sznur pereł bez końca na trzy części
znam rozkład kwitnięcia i przekwitania kwiatów na Dzień Matki
liczę sekundy w ziarnkach piasku w klepsydrze
poznałam po co to wszystko
wiem że nie chcę być dorosła
dorośli poradzą sobie beze mnie
Boże niech zachowam tę błękitną tożsamość
Porzuceni
Jestem pewna że jest miłość
zamotana w kłębku wełny
siedzi w fotelu przed kominkiem
czyta nieromantyczną książkę
zapomniała chyba o nas
przecież każdy musi odpocząć
Poezja
Poezja, duch niecielesny,
słowa ciśnie mi do głowy,
ciśnie do nieprzytomności.
Więc stawiam żelazne domki
z piasku - na szklanym fundamencie,
nić lekką z powietrza snuję
i wyplatam ulotne warkocze.
Zastawiłam pajęczą sieć
na srebrne sny i serca.
Myśli migotliwej nie uronię
w pościgu za nieuchwytnym czasem.
Kiedy trzeba,
z włosów wyczesuję perliste minuty.
Wspomnienie znad morza
W złocistym piasku nadmorskim zakwitły dzikie róże.
Pamiętam, że kiedyś ja przeżyłam to razem z nimi.
Dziś one kwitną i pachną,
w splocie gałęzi spokojnie wpatrują się w słońce.
Tam.
Gdzie indziej.
Tymczasem ja usycham z myślą,
że już nie ma na świecie miłości
i nie ma miłości bez miłości,
a pustkę wypełniono garścią błahostek.
Ubarwienie duszy
Konieczność
wylała na mnie pełen ceber
szaroburej cieczy.
Potraktowała mnie ona
ekspansywnie.
Moje "ja" zostało wciśnięte
w najzewnętrzniejsze granice.
Pomiędzy obcą niby-ektoplazmę,
wśród niej, pod nią,
uwięzione w pozornej lepkości.
W takich chwilach żałuję,
że istnieję na takich zasadach
na jakich muszę żyć.
Najlepiej wtedy
rzucić podłogą w ścianę.
Skoro nie będzie konstruktywnego komentarza, liczę na konstruktywną krytykę :)
|
|